Wiosenna aura nie pozwala się lenić w domu, a piękna słoneczna pogoda wręcz prowokuje do spędzania jak najwięcej wolnego czasu na dworze.
Ubiegły weekend przywitał nas rażącym słonkiem przez co za główny cel postawiłam sobie wyjazd z terrorami poza miasto.
Na miejsce sobotniego wypoczynku wybrałam naszą działkę, która bezkonkurencyjnie jest rewelacyjnym miejscem chillout'u. Wokół las, 30m od domu jeziorko, cisza, spokój oraz masa miejsca do biegania i yorasowej zabawy, czego chcieć więcej ?.
Terrorki wybawiły się za cały tydzień lenienia i muszę przyznać,że zarówno im jak i mi były potrzebne takie weekendowe wrażenia.
Nikuś jak przystało na nadaktywnego psiaka oczywiście musiał się wyżyć i tu nie żałuję tych dni off,których ostatnimi czasy było dosyć sporo, ponieważ od ostatniego frisbeeowania zrobił na prawdę duże postępy.
Turbodożeg zaczął fantastycznie nakręcać się na dysk i gonić mknący z zawrotną prędkością talerzyk. Psicho niesamowicie również szarpało się dyskaczem przez co jestem bardzo dumna z synalka.
Maxunia pozwoliła sobie na wolne zaganianie kur sąsiada :o! [oczywiście w porę została powstrzymana i kurak niedostał zawału] oraz biegi uciekiniersko-berkowe.
Nieskromnie przyznam,że udało mi się wypstrykać również kilka na prawdę fajnych ujęć, z których jestem zadowolona.
Ogólnie wypoczynek uważam za udany i życzę sobie jak i korporacji więcej tak pozytywnych wypadów.
Na miejsce sobotniego wypoczynku wybrałam naszą działkę, która bezkonkurencyjnie jest rewelacyjnym miejscem chillout'u. Wokół las, 30m od domu jeziorko, cisza, spokój oraz masa miejsca do biegania i yorasowej zabawy, czego chcieć więcej ?.
Terrorki wybawiły się za cały tydzień lenienia i muszę przyznać,że zarówno im jak i mi były potrzebne takie weekendowe wrażenia.
Nikuś jak przystało na nadaktywnego psiaka oczywiście musiał się wyżyć i tu nie żałuję tych dni off,których ostatnimi czasy było dosyć sporo, ponieważ od ostatniego frisbeeowania zrobił na prawdę duże postępy.
Turbodożeg zaczął fantastycznie nakręcać się na dysk i gonić mknący z zawrotną prędkością talerzyk. Psicho niesamowicie również szarpało się dyskaczem przez co jestem bardzo dumna z synalka.
Maxunia pozwoliła sobie na wolne zaganianie kur sąsiada :o! [oczywiście w porę została powstrzymana i kurak niedostał zawału] oraz biegi uciekiniersko-berkowe.
Nieskromnie przyznam,że udało mi się wypstrykać również kilka na prawdę fajnych ujęć, z których jestem zadowolona.
Ogólnie wypoczynek uważam za udany i życzę sobie jak i korporacji więcej tak pozytywnych wypadów.
Hahaha zdjęcie z frisbee mnie totalnie rozwaliło, te oczy i ta jakby histeria, no mistrzostwo!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://psiasfera.blogspot.com/
W oczach maluje się jakby panika " Maxi, to mój dysk, nie zbliżaj się jest mój i tylko mój :o "
UsuńDlaczego ja nie mam działki :(
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia, życzę więcej takich wypadów! :D
Pozdrawiamy,
https://sladamiyorka.blogspot.de/
Dziękuję :)
UsuńTo prawda, można odpocząć od hałasu, masy ludzi i zanieczyszczeń, a dodatkowo wybawić jeszcze futrzaka
OdpowiedzUsuńTo teraz musisz pracować, żeby utrzymać to nakręcenie na frisbee!
OdpowiedzUsuńPracuję,pracuję a frisbee jest już w pierwszej dwójce najukochańszych zabawek Pana Nika <3
Usuń