Wakacje dobiegły końca już jakiś czas temu, jednak zarówno dla mnie jak i całej korporacji były one przełomowe i co najważniejsze zdecydowanie udane w związku z czym jeszcze przez długi okres czasu będę je pozytywnie wspominała.
Podobnie jak w roku ubiegłym przed wakacjami wyznaczyłam sobie kilka zadań, nad którymi zobowiązałam się skrupulatnie pracować w okresie wakacyjnym.
Demotywacja suczi już jakiś czas temu zaczęła przeszkadzać nam w życiu codziennym i pracy, o której nie było mowy. Maxi poczucie własnej wartości było bardzo zachwiane, a ja do pewnego czasu nie zdawałam sobie sprawy z dotyczącego bezpośrednio nas obie problemu, ot co psia nielubi zabawek i nauki - pies kanapowiec.
W pewnym momencie postanowiłam spróbować - co nas nie zabije to nas wzmocni, a nagroda związana z sukcesem stanowiła niemało kuszącą propozycję.
Skontaktowałam się z Panią behawiorystką, przeczytałam wiele artykułów ale również wysnułam sporo wniosków z życia codziennego.
Po kilku dniach "zabawy" z niezabawkowym psem, nagradzania za drobne sztuczki itp. Maxi zaczęła inaczej podchodzić do treningów, dotychczas pracował tylko Niko, a Maxi jedynie patrzyła lub w ogóle nie uczestniczyła w zabawie, [na komendę nie chciała nawet podać łapki] wydawało się jej to najwyraźniej nie wartościową inwestycją .
Po kilku dniach mojego kompletnego oddania się pracy z nią można było zauważyć spore efekty. Suczi zaczęła gonić uciekającą zabwkę i szarpać po schwytaniu, nauczyła się zmieniać pozycję, po kilku tygodniach wdrążyłam do naszej pracy podstawy Obedience - kontakt wzrokowy, chodzenie przy nodze. Po jednym z kolejnych treningów yorka nauczyła się dostawiać, następnie równie szybko opanowała target dłoni, vaulty od boku [po jednej demonstracji], na koniec slalom między nogami, szybka zmiana pozycji bez gestu,który na początku był bardzo pomocny, zostawanie,które jakiś czas temu się nam "gdzieś zapodziało" i kilka innych efektownych sztuczek.
Dziś trening z Maxi to czysta przyjemność, a suczi [dosłownie CODZIENNIE] domaga się zabawy pluszową owieczką tudzież inną zabawką.
Odchodząc od obszernego jednak dla mnie istotnego tematu o motywacji opiszę kolejną z większych przygód jaka spotkała nas podczas tych wakacji i okazała się zarówno dla kocio jak i psiej części korporacji bardzo dużym wkładem w socjalizację.
Mowa tu oczywiście o hotelu dla zwierząt jaki udało się nam prowadzić podczas tegorocznych ferii letnich i niepodważalnie było to jedno z ciekawszych doświadczeń.
Podczas tych dwóch miesięcy przez nasze mieszkanie przewinęła się yorka,która gościła u nas dokładnie tydzień, kot [prawie]sobowtór Bonnie - Gustaw,którego mieliśmy okazję poznawać przez dwa tygodnie, Daisy - szczenie o energicznym usposobieniu - weekendowy gość, międzyczasie standardowo znalazłam kociaka i psią duszyczkę, a dodatkowo odwiedziła nas rodzina z suczinką i czterema przeuroczymi szczeniaczkami. Na początku sierpnia podobnie jak w roku ubiegłym przyjechała do nas również Aga z Pixie.
Poza tymi wypisanymi powyżej atrakcjami, prawie każdy dzień spędzaliśmy na działce gdzie terriery miały możliwość beztroskiego biegania, konstruktywnych treningów i zabawy.
Kilkakrotnie udało się nam wybrać również na przejażdżkę rowerową, a yorasom przez pewne odcinki drogi biec obok.
W ostatni weekend wakacji udał się nam również wypad poza miasto w pełnym składzie, o którym można przeczytać w poprzednim poście.
Tegoroczne wakacje pozostaje podsumować wymownym filmem i życzyć zarówno sobie jak i innym szybkiego ich powrotu.
Mowa tu oczywiście o hotelu dla zwierząt jaki udało się nam prowadzić podczas tegorocznych ferii letnich i niepodważalnie było to jedno z ciekawszych doświadczeń.
Podczas tych dwóch miesięcy przez nasze mieszkanie przewinęła się yorka,która gościła u nas dokładnie tydzień, kot [prawie]sobowtór Bonnie - Gustaw,którego mieliśmy okazję poznawać przez dwa tygodnie, Daisy - szczenie o energicznym usposobieniu - weekendowy gość, międzyczasie standardowo znalazłam kociaka i psią duszyczkę, a dodatkowo odwiedziła nas rodzina z suczinką i czterema przeuroczymi szczeniaczkami. Na początku sierpnia podobnie jak w roku ubiegłym przyjechała do nas również Aga z Pixie.
Kilkakrotnie udało się nam wybrać również na przejażdżkę rowerową, a yorasom przez pewne odcinki drogi biec obok.
W ostatni weekend wakacji udał się nam również wypad poza miasto w pełnym składzie, o którym można przeczytać w poprzednim poście.
Tegoroczne wakacje pozostaje podsumować wymownym filmem i życzyć zarówno sobie jak i innym szybkiego ich powrotu.
Gratuluję sukcesów szkoleniowych. To może jakieś zawody w przyszłym sezonie? ;)
OdpowiedzUsuńZawody,zawody... och kuszą, nie wiem czy jesteśmy już gotowi na 100% ale mam nadzieję,że uda nam się gdzieś wystartować :D
Usuń